Czy stara metoda jak świat - straszenie kataklizmami, końcem świata, kryzysami, nadal działa? Wydaje się, że ma się dość dobrze, działa z dość dużą skutecznością, niestety, na większość populacji. Sam pamiętam niezliczone przepowiednie, które zapowiadały katastrofy lub koniec świata. Jedną taką książeczkę z przepowiednią, można było zakupić przy okazji kościelnych uroczystości, na straganach, które wtedy licznie się pojawiały, pamiętam, że była to przepowiednia jakiegoś jasnowidza, jak dobrze pamiętam z Węgier, według niego pod koniec lat 80 20 wieku, miało takie - katastroficzne- wydarzenie, wystąpić. Ratunkiem, aby przetrwać miała być modlitwa- czyli oddanie swojego losu w cudze ręce. Jak większość takich przepowiedni nic się z tego nie sprawdziło, a strach został zasiany i zebrał swoje żniwo. Taki właśnie schemat można zaobserwować, poprzez strach - kontrola nad osobami, którym wydaje się że ktoś/coś za nich zrobi coś i wybawi ich z wszelkich problemów lub przed nimi uchroni. To jest najlepsza droga do oddania swej mocy komuś/czemuś, pozbawienie się mocy sprawczej. Wszystko to miało i ma na celu opóźnienie procesów zmian, które i tak są nieuniknione. Większości populacji wydaje się, że ktoś za nich coś usunie z ich pola, powie mi co mają zrobić aby coś zmienić/osiągnąć. Czy to jest najlepsza droga? Być może dla niektórych, ale czyż jeśli sam do czegoś dojdę, to czy ten sukces nie smakuje lepiej. Nie ma oczywiście nic złego w zasięgnięciu porady, do czego zresztą zachęcam, ale ważne jest aby samemu zdecydować co jest dla nas najlepsze i aby swoją sprawczą moc zatrzymać przy sobie. Pisałem już we wcześniejszych wpisach, o intensywnych energiach, napływających do ziemi, przez część osób odczuwalnych, ale to nie znaczy, że osoby nic nie odczuwające są z tego procesu wyłączone, ten proces dopływu energii w ostatnich 2 miesiącach, odczuwałem jako dość intensywny. Ważne jest aby pracować nad sobą i uwalniać wszystko co jest naszym cieniem, co nam więcej nie służy, zarówno w strefie duchowej jak i cielesnej. Ważne jest, aby zauważyć, które sytuacje już nam nie służą, jaka żywność nie jest już dla nas odpowiednia, i to przetransformować/zmienić na to co w obecnej chwili jest dla nas najlepsze. Zauważam też, że są obecnie trzy grupy ludzi, pierwsza to, ci co nadal wierzą w stare i nie są na etapie żadnych zmian - roboczo nazwałem tą grupę - tradycyjna, drugą nazwałem roboczo - duchowa, ta grupa osób jest w procesie zmian, nie ma tu znaczenia, kiedy ten proces się zaczął, i trzecia grupa - mieszana tradycyjno-duchowa, w tej grupie są osoby, które z takich czy innych względów trzymają się jeszcze starych wzorców, działań, choć są w pełni gotowi na zmiany, a to stare daje im jeszcze poczucie bezpieczeństwa. Ważne jest aby pozwolić sobie na czucie sercem, zamiast używać wyłącznie umysłu, wtedy łatwiej będzie wejść w proces zmian, które są nieuchronne.